Twórcy sprzętu nawigacyjnego zawsze starali się, aby ich produkty stawały się coraz doskonalsze – i robią to cały czas. Realia są jednak takie, że nie każda innowacja spotyka się z jednoznacznym odbiorem użytkowników oraz ekspertów, a niektóre zmiany w architekturze znanych systemów okazują się mieć swoje wady. Jeśli mówimy o pieszych nawigacjach instalowanych w telefonach komórkowych, to dzielą się one na dwie podstawowe grupy. Jedne to tradycyjny GPS, natomiast drugie noszą nazwę A-GPS. Jak można się domyślić, oba rozwiązania różnią się między sobą i te różnice wpływają na ich ogólną ocenę.
Zwykły GPS jaki znamy głównie z nawigacji samochodowych to znacznie starsza technologia niż A-GPS. Swoje korzenie ma on już w latach 80. ubiegłego wieku, gdy na szeroką skalę zaczęła go stosować amerykańska armia. Do dziś Departament Obrony USA zarządza całym systemem, również jego cywilnym segmentem. Od maja roku 2000 zwykli zjadacze chleba na całym świecie mogą cieszyć się precyzją satelitarnej nawigacji, bo prezydent Clinton wstrzymał umyślne zakłócanie sygnału.
Choć A-GPS jest de facto odmianą GPS-a, to opiera się na zupełnie innych rozwiązaniach. O ile w klasycznej wersji podstawą określania pozycji odbiornika są dane odbierane z krążących w kosmosie satelitów, to A-GPS bazuje na punktach dostępowych telefonii komórkowej. Rodzi to rozbieżności w dokładności obu rozwiązań.
Podróżując sporo pieszo, mogę śmiało stwierdzić, że to produkt dla mnie 🙂